Postanowiliśmy po Tatrach i Bieszczadach zrobić szybką ekspedycję dla naszych maluchów w pobliskiej okolicy Kompleksu Małe Dolomity. Nasz wybór padła na zamek w Olsztynie i pobliski Mały Giewont :). Jeżeli chcecie zrobić sobie dłuższą wycieczkę można poprowadzić trasę przez Złoty Potok, ruiny w Ostrężniku, Janów i Pustynię Siedlecką ale to już na pewno nie wystarczy jednego dnia. Sam zamek w Olsztynie oferuje piękne widoki i mnóstwo miejsce do biegania dla maluchów. Infrastruktura dla dzieci może nie jest rozbudowana jak w Ogrodzieńcu (Podzamczu) ale znajdziecie park linowy, plac zabaw czy budki z pamiątkami. Dla nas w połączeniu ze spacerem na Mały Giewont na pobliskiej Górze Biakło (gdzie lata temu wspinaliśmy się w ramach integracji w Klubie Wysokogórskim) była to wspaniała wyprawa podczas której nasze maluchy mogły się mocno wybiegać. Polecamy dla maluchów jako intensywny spacer.

Zerknijcie zatem na zamek Olsztyn okiem maluszka.

O historii zamku w Olsztynie tak pisze portal orlegniazda.pl: "Zamek w Olsztynie posadowiono na skałach już w drugiej połowie XIII wieku, jako jeden z elementów systemu obronnego Małopolski od strony Śląska. Kazimierz Wielki znacznie go rozbudował. Jako że zamek doskonale spełniał powierzone mu zadanie, również Jagiellonowie dbali o jego dobry stan – ustanowili tu nawet starostwo. Katastrofalny dla warowni – jak i dla całej Polski - okazał się potop szwedzki z połowy XVII wieku i późniejsza wojna północna. Splądrowana warownia nie wróciła już do stanu z czasów swojej świetności. Na początku XVIII wieku zamkowych kamieni użyto do budowy pobliskiego kościoła. Rozpadała się Rzeczpospolita, kruszyła się też warownia. W czasach rozkwitu składała się z zamku dolnego, środkowego i górnego, dwóch przedzamczy i potężnych murów. Do dziś zachowały się zarysy wielu tych budowli, ale najefektowniejsze są dwie wieże: okrągły stołp i kwadratowa wieża, zwana starościańską lub sołtysią. W murach zamku ożywają opowieści o wydarzeniach z jego przeszłości. Najczęściej od ich słuchania cierpnie skóra. Choćby XIV-wieczna historia Maćka Borkowica, wojewody poznańskiego. Miał spiskować przeciwko ostatniemu Piastowi, został także oskarżony o rozbój. Ujęty przez króla, trafił na dno wieży olsztyńskiego zamku, gdzie skonał dopiero po 40 dniach męki głodowej. Dwa stulecia później, w 1587 roku zamek oblegał pragnący polskiej korony Maksymilian Habsburg. Obroną dowodził starosta Kascper Karliński. Kiedy odmówił poddania się, Maksymilian porwał ostatniego z żyjących synów starosty i wraz z mamką wystawił przed szereg atakujących wojsk. Karliński nie zawahał się i podpalił lont armaty... "